Kilka informacji co się u nas działo. Z Keysów o których Wam pisaliśmy wróciliśmy do Miami do Pawła i skoczyliśmy na Miami Beach (głupio byłoby tam nie pojechać). Miami beach jest... ok. Szału nie ma. Woda i pogoda oczywiście super, ale plaża taka zwyczajna. Piasek, mnóstwo hoteli.
Z Miami pojechaliśmy do Everglades. Jest to park narodowy położony na bagnach, więc poza komarami (nie dokuczały nam za bardzo) można zobaczyć tam aligatory. Wybraliśmy się do Cooper Town na przejażdżkę airbout'em czyli łodzią napędzaną wielkim śmigłem. Super zabawa. Facet który tym sterował ruszył dosyć spokojnie, ale już po chwili wyrwaliśmy całkiem szybko do przodu, a że łódź jest płaskodenna i jedyną formą sterowania są "skrzydła" za śmigłem na zakrętach szła jakby w drifcie :) Oczywiście później pojawiła się i główna atrakcja czyli aligatory. Przewodnik stwierdził że rozpędzają się do 40km/h w wodzie i pewnie nie miałyby problemu żeby wejść na naszą łódkę (burta może ze 30cm!), ale aligatory nie były nami zainteresowane i tylko się opalały. Na koniec wycieczki mogliśmy potrzymać małego aligatorka.
Z Everglades pojechaliśmy na Sanibel Island, czyli wyspę na którą z zatoki meksykańskiej powinno być wyrzucane mnóstwo muszli. Na brzegu było ich sporo, ale że na Florydzie właśnie trwa sezon wakacyjny, ludzi którzy je zbierali też było sporo. Nie tracąc nadziei za radą wyczytaną w ulotce z informacji turystycznej, założyliśmy maski do nurkowania i zaczęliśmy przeszukiwać dno w pobliżu brzegu. Zebraliśmy pół reklamówki muszli o różnych kształtach. Następnego dnia trochę tego żałowaliśmy, bo dzień spędzony na unoszeniu się na wodzie plecami do słońca poskutkował nagłą zmianą koloru skóry na czerwony. Ale na pocieszenie po południu zobaczyliśmy w oceanie delfiny, które, chyba, łapały ryby w odległości kilkudziesięciu metrów od brzegu. Oczywiście złapaliśmy kamerę i aparat, żeby uwiecznić nasze spotkanie i mimo że delfiny wariowały co chwilę przez niemal godzinę, a chwilami przepływały parę metrów od nas, to niestety są szybkie skubańce i zrobienie im zdjęcia kończyło się na złapaniu chlapiącej wody i kawałka płetwy.
Dzisiaj spędziliśmy dzień lecząc nasze piekące plecy oraz odpoczywając od robienia czegokolwiek :) Pisząc ten post siedzimy niedaleko miejscowości Titusville na przylądku Canaveral i czekamy na start rakiety. Planowo o 2:45 tutejszego czasu, czyli za około 4 godziny od teraz. Zawsze chciałem to zobaczyć. Jutro mamy w planach zwiedzenie Kennedy Space Centre, a później zobaczymy.
Piszcie w komentarzach co u Was! Tylko podpisujcie się więcej niż jedną literą bo czasem ciężko zaskoczyć kto jest kim ;)
D.
ENGLISH
Hi,
Here is what happens with us. Form Key's (we have wrote about) we came back to Miami and went to Miami Beach (it's kind of musst see point). It is… ok. Nothing special. Weather and temperature of water was awesome, but the beach at all is just ordinary. There is sand and many of hotels.
Form Miami we went to Everglades. It is a national park located at the swamps, so you can see there a lot of moscuitos (it wasn't so bad) and aligators. We decided to go to Cooper Town for the airbout tour, it's the bout with big propeller. It is real fun. Guy who was steering start slowly, but after a while we has really nice speed. Because of flat bottom of the bout, and fact that the only way to steer is the vane, bout was kind of drifting on turns :) After crazy ride there was of course the main attraction: aligators. Guide said that they can swim 25mph and it probably would not be a problem for them to get into the bout (broutside was only about 1ft). Fortunatelly they were not really intrested in our presence, there were just sunbathing. At the end of the trip we were able to hold small aligator in hands.
From Everglades we went to Sanibel Island, which is an Island were should be plenty of shells from Mexican Bay. There were quite a lot on the beach, but because of the fact that in Florida now is the holiday season there also was a plenty of people trying to get them. But we still had faith, and follow the advice form a leaflet from turist information point, we took our snorkeling masks and try to find them in the water. We collected about half of plastic bag of shells in various shapes. Next day we regret it a little, because whole day floating in the water result in changing colour of our skin to red. At the afternoon we have seen dolphins in the ocean. There were probably try to get some fish nearby the coast. We have catched our cameras in second to get some proofs :P but although dolphins were there about and hour and sometimes there were really close to us, they were to fast to get a good shot. Now we got mane photos of splashing water and part of the fin.
Today we spent all day curing our paintfull backs and doing nothing :) Now we are nearby Titusville at Cape Canaveral and waitng for a rocket lauch, which should be at 2:45am, so it is in 4 hours. I always want to see this. Tomorrow we are going to visit Kennedy Space Centre and then we will think.
D.
U nas pogoda nie dopisuje, codziennie zimno, a o słońcu to można zapomnieć... Chyba trzeba się tam do Was wybrać żeby się trochę ogrzać 😉
OdpowiedzUsuńPS. Ogólnie to jestem już bezrobotna, więc jak znajdzie się dla mnie miejsce w Waszym aucie to lecę do Was! 😀
Materac w aucie mamy większy niż w domu 😂
UsuńPs. Musisz mi przywieźć serniczka!
UsuńNie ma sprawy, przywiozę Ci najlepszy jaki znajdę 😊
OdpowiedzUsuń